Tytuł posta brzmi jak preludium do zwierzeń na temat mojej własnej codzienności, którego to tematu pozwolę sobie jednak nie rozwijać...
Tak naprawdę chodzi o wspomnienia z dzieciństwa i młodości Joachima Meyerhoffa, którego kariera aktorska właśnie osiągnęła bodajże apogeum (niemieckojęzyczny aktor roku 2017). Fakt ten najwyraźniej przysłużył się drugiej artystycznej pasji Meyerhoffa: pisarstwu i aktualnie jego książki ponownie znajdują się na niemieckich listach bestsellerów. Ciekawe, że podczas gdy jako aktor Meyerhoff sprawdza się w najróżniejszych wcieleniach, w swoich książkach opisuje wręcz bezwstydnie tylko i wyłącznie doświadczenia z własnego życia i przeszłości własnej rodziny (gwoli ścisłości należy dodać, że Meyerhoff parając się reżyserskim rzemiosłem skrupulatnie wykorzystał to, co wcześniej napisał).
Nie jest to może niesamowicie wysublimowana literatura, ale wartko się ją czyta.
Nie jest to może niesamowicie wysublimowana literatura, ale wartko się ją czyta.
Kluczem do sukcesu literackiego Meyerhoffa (póki co nie przetłumaczonego na język polski) jest dość nietypowe miejsce, w którym przyszło mu spędzić dzieciństwo oraz liryczny ale jednak bezbrzeżnie szczery styl, w którym snuje wspomnienia o nim. Wystarczy przeczytać tytuł Wann wird es endlich wieder so, wie es nie war (Kiedy będzie wreszcie tak, jak nie było nigdy), żeby zrozumieć...
Joachim Meyerhoff jest jednym z trojga synów niegdysiejszego dyrektora zakładu psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży Hesterberg w północnoniemieckim mieście Schleswig. I może nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dom dyrektora zakładu, a zatem dom rodzinny małego Joachima znajdował się na samym środku terenu szpitala psychiatrycznego... Obecność bardziej lub mniej upośledzonych pacjentów towarzyszyła naszemu autorowi a zarazem protagoniście każdego dnia, o każdej jego porze. Obok zakładowej gwiazdki, na którą zabierał Joachima tata (szopka betlejemska zawsze kończaca się katastrofą, w najlepszym razie omdleniem lub atakiem epileptycznym jednego z pacjentów-aktorów, bo zdarzało się czasem, że przykładowo jeden z trzech króli nagle zaczynał onanizować się przed publicznością i tym podobne nieprzewidywalne zwroty akcji...), był też zakładowy festyn letni albo doroczne odwiedziny gości-pacjentów na obiedzie urodzinowym ojca. Była wreszcie przeważająca codzienność pod znakiem zniekształconych, niedorozwiniętych i upośledzonych mieszkańców Hesterberga. Poza pojedynczymi wyjątkami cała opisana specyficzna atmosfera składała się na to, co z powodzeniem możnaby nazwać szczęśliwym dzieciństwem, które kiedyś zresztą zawsze się kończy i może z perspektywy upływu czasu nie wydaje się już znów aż takie szczęśliwe.
Na przekór tym filtrom dorosłej retrospekcji istnieje wiele wspomnień, a wśród nich te Joachima Meyerhoffa, które uczą nas, że dziecko potrafi zaaranżowac się niemal w każdej sytuacji, trochę jak w filmie Roberta Benigniego. I nawet w wariatkowie Życie jest piękne, albo wreszcie takie, jakie nie było nigdy...
Na przekór tym filtrom dorosłej retrospekcji istnieje wiele wspomnień, a wśród nich te Joachima Meyerhoffa, które uczą nas, że dziecko potrafi zaaranżowac się niemal w każdej sytuacji, trochę jak w filmie Roberta Benigniego. I nawet w wariatkowie Życie jest piękne, albo wreszcie takie, jakie nie było nigdy...
autor - aktor Joachim Meyerhoff (źródło: http://hamburgertheaterfestival.de) |