piątek, listopada 01, 2013

Rafik Schami - obcy, który pozostał




Moja urlopowa lektura to ostatni wydany w Niemczech bestseller Rafika Schami'ego: Niemiecka pasja zwana sałatką makaronową i inne dziwne historie - Eine deutsche Leidenschaft namens Nudelsalat und andere seltsame Geschichten. Jeżeli kogoś zastanawia, że tak dobrze sprzedaje się w Niemczech kolejna już książka tego syryjskiego autora, rozprawiająca się z przywarami i specyfiką niemieckości, niech pomyśli o naszym quasi polskim Steffenie Müllerze, Niemcu zafascynowanemu swoim wschodnim sąsiadem, który na kartkach Viva Polonia opisuje własne zmagania z polską deklinacją, zdziwienie naszymi zabobonami czy polskie specyficzne cechy narodowe. Rafik Schami jest dla Niemców tym, kim Steffen Müller dla Polaków - superwizjerem, bynajmniej obiektywnym za to obserwatorem posiadającym zupełnie inną perspektywę. To obcy w klasycznym ujęciu Georga Simmela, socjologa z początku XX wieku. Według Simmela obcy to ktoś, kto jest częścią społeczności będąc jednocześnie poza nią, ktoś z zewnątrz, kto pozostał w kręgu oddziaływania grupy ludzi - ein Fremder, der bleibt - jakby to ładnie ująć po niemiecku. Krótki cytat, którego wręcz nie mogę tu pominąć:


Es ist hier also der Fremde nicht in dem bisher vielfach berührten Sinn gemeint, als der Wandernde, der heute kommt und morgen geht, sondern als der, der heute kommt und morgen bleibt- sozusagen der potentiell  Wandernde, der, obgleich er nicht weiter gezogen ist, die Gelöstheit des Kommens und Gehens nicht ganz überwunden hat.*
Rozchodzi się tu nie o obcego w wielokrotnie dotąd nadmienionym sensie, jako wędrowcę, który dzisiaj przybywa i jutro odchodzi, lecz o obcego, który dziś przybywa i jutro pozostaje - nazwijmy go potencjalnym wędrowcą, który, jakkolwiek nie wyruszył w dalszą drogę, nie przezwyciężył do końca stanu zawieszenia między przybyciem a odejściem.



Sugerując się aktualnymi statystykami dotyczącymi migracji jest nas coraz więcej, takich zawieszonych między odejściem i dotarciem, choć w różnym stopniu zadomowionych w nowym środowisku. Integracja - kto wie, może to i największe wyzwanie społeczne naszego stulecia, coś co ostatecznie zabliźni rany pozostwione po nacionaliźmie Wracając jednak do Rafika Schamiego i jego od lat niezmiennie negatywnej postawy wobec niemieckiego umiłowania dla sałatki makaronowej... zabrałam tę książkę ze sobą w podróż za granicę, czyli właściwie patetycznie ujmując, w ojczyste strony... Tylko czym jest we współczesnym znaczeniu ojczyzna? Dość, że czasem dopiero dzięki pewnemu dystansowi, czy to fizycznemu czy mentalnemu, a więc dzięki perspektywie wyobcowania - Entfremdung - (nie mam zamiaru denerwować nikogo tymi niemieckojęzycznymi wtrąceniami ale faktem jest, że są pewne pojęcia filozoficzne, stworzone właśnie w tym języku, których nie można ot tak przetłumaczyć i jeżeli ktoś ma co do tego wątpliwości, niech poczyta Kanta lub choćby jego polskojęzyczne tłumaczenia...) jesteśmy w stanie określić własną przynależność. Tak z perspektywy emigracji nagle wielu z nas zastanawia się nad swoją polskością i tym, co różni nas od innych narodów. Rafik Schami daje Niemcom tę właśnie perspektywę, czasem pisząc humorystycznie, czasem bardziej refleksyjnie. Mnie jednak zastanowiło zupełnie inne spojrzenie na całą tę kwestię - jak bardzo ten sam Rafik Schami, nadal celebrujący codzienne pijanie mokki z kardamonem stał się tak naprawdę niemiecki. W trakcie mojej wspomnianej podróży pewien przyjaciel W., Niemiec właśnie,  bardzo trafnie skwitował moje stwierdzenie, że nasza paczka przyjaciół najlepiej obrazuje kulturową różnorodność społeczeństwa niemieckiego, mianowicie, że i owszem, obcokrajowcy to ważny element społeczny Niemiec, z drugiej strony jak wiele ludzi narodowości wszelakich stało się bardzo niemieckich, często sobie tego nie uświadamiając. Fakt. Bycie obcym to zawsze zawieszenie między tu i tam, czerpanie z każdego z tych źródeł po trochu i fascynujące, jak niezauważalnie i co ważniejsze nieodwracalnie człowiek nagle znajduje się w strefie gdzieś pomiędzy, kiedy nawet powrót nie jest w stanie znieść poczucia bycia mimo wszystko obcym... To takie memento dla wszystkich, którzy są w życiu w drodze. Czy do takiej samoświadomości niezbędna jest lektura Rafika Schami'ego? Pewnie nie. I przyznaję, że jego książki nie są dla mnie aż takim oświeceniem. Pewnie dlatego, że nie jestem Niemką. Dodam, że Viva Polonia też odkryciem nie była, mimo, że kilka razy nieźle się uśmiałm i z zapałem podkreślałam pewne wyjątki, żeby cytować je potem A. Może po prostu mam za złe Schami'emu opowiadanie pt. Germanistka w domu zastępuje psychiatrę (Eine Germanistin im Haus erspart den Psychiater). Z drugiej strony są w tej książce pewne naprawdę zabawne opowiadania, trochę kafkowskie Subabe, orientalne baśniowe narracje i sporo materiału do własnych rozmyślań.



* Exkurs über den Fremden Von GEORG SIMMEL, Simmel,Georg.11908.Soziologie.Untersuchungen über die Formen der Vergesellschaftung. Berlin, Duncker& Humblot, S.509-512