Syn, pierworodny zresztą, Thomasa Manna.
W zasadzie w tym zdaniu zawiera się cała prawda o jego życiu, źródło wszelakich blasków i cieni. Bycie synem Thomasa Manna oznaczało tak samo wymierne korzyści, jak i z założenia stracony przywilej niezależności tworzenia, być może nawet i istnienia w ogóle. Ta ambiwalencja od zawsze przekładała się na stosunki między ojcem i synem. Klaus podziwiał Thomasa, miał przed nim respekt (w prywatnych zapiskach nazywa ojca Czarodziejem) i pragnął mu nie tyle dorównać, co zyskać jego uznanie, przynajmniej jako pisarz. Jednocześnie obwiniał go za uczuciowy dystans, o to, że czuł się niekochany i odizolowany. Thomas w rzeczywistości wcale nie był obojętny wobec swojego syna, w jego pamiętnikach znaleźć można nawet zapiski w stylu tych z lata 1920 roku: Verliebt in Klaus dieser Tage (Aktualnie rozkochany w Klausie) lub: Klaus, zu dem ich mich neuerdings sehr hingezogen fühle (Klaus, do którego ostatnio odczuwam silny pociąg). W porównaniu z młodszymi swoimi dziećmi Thomas Mann faworyzował wręcz Klausa, podobnie jak faworyzował najstarszą wśród rodzeństwa Erikę i nie jest też tajemnicą, że pociąg, o którym wspomina pisarz miał charakter seksualny, albo, jak zwykło się raczej w jego wypadku pisać, erotyczny. W późniejszych latach wszelka krytyka, często jak najbardziej usprawiedliwiona, warsztatu literackiego syna tak bardzo różniącego się od jego własnego bolała go i w gruncie rzeczy Thomas wstydził się za Klausa, który pisał jak żył: pod wpływem chwili, niecierpliwie, bez planu i większych perspektyw.
Komm heim, wenn du elend bist (Wracaj do domu, gdy będzie ci źle) - miał kiedyś powiedzieć ojciec do Klausa i ten syn marnotrawny, do końca życia będący na utrzymaniu rodziców, morfinista (dokładniej rzecz ujmując uzależniony od narkotyków, bo Klaus nie stronił nawet od heroiny) i zadeklarowany homoseksualista (jakby znowu na przekór ojcu, który próbował zdusić własne preferencje seksualne i sprowadzał je do kwestii czysto estetycznej), co w tamtych czasach było nielegalne w świetle prawa, wracał często. Lizał rany a potem znów podążał własnymi drogami. W odróżnieniu od ukochanej siostry Eriki i brata Golo, nie miał zamiaru zostać sekretarzem w służbie sławnego ojca, poświęcić siebie na ołtarzu jego wielkiej przyćmiewającej wszystko inne (i wszystkich innych) kariery. Być może, aby ponownie udowodnić coś ojcu, Klaus zaciągnął się w 1942 roku do amerykańskiej armii i rzeczywiście, Thomas, może poraz pierwszy w życiu wyraził się o tym kroku syna z niekłamanym respektem. Różniło ich wiele, między innymi zapatrywania polityczne na własny, porzucony już kraj. Klaus od początku widział w Trzeciej Rzeszy reżym, z którym nie można iść na żaden kompromis, podczas kiedy rozchwiany psychicznie ojciec łudził się jeszcze, że uda mu się przetrwać w nim jako wielki niemiecki pisarz dystansując się zupełnie od życia politycznego. Czas pokazał, że to syn miał rację i ostatecznie sam ojciec podążył jego śladem.
Ale powróćmy jednak do literatury, która zajmowała Klausa w zasadzie od dzieciństwa, co zresztą ze względu na atmosferę rodzinnego domu nikogo nie dziwiło. Marcel Reich-Ranicki, podobnie jak wielu innych krytyków literackich i badaczy twórczości Klausa Manna podkreślają, że nie był on autorem wybitnym, jednak miał spore pojęcie o warsztacie literackim, co uwidacznia się w pisanych przez niego krytykach. Klaus czuł literaturę, potrafił bardzo trafnie ją ocenić, natomiast sam jakby nie zawsze umiał zastosować w praktyce własną wiedzę. Może brakowało mu talentu, co zarzucali mu zjadliwie ówcześni krytycy (przykładowo Kurt Tucholsky), może po prostu brakowało mu cierpliwości i zdyscyplinowania. A jednak jego spuścizna literacka obroniła się przed czasem i patyną zapomnienia, głównie Mephisto, od początku owiany nimbem skandalu, bo trudno tu mówić o powieści z kluczem, tak oczywiste jet przełożenie historii bohatera Hendrika Höfgena na losy aktora i dyrektora teatralnego Gustafa Grüngensa. Klaus Mann uparcie powtarzał, że przyświecała mu myśl napisania powieści typologicznej, napiętnującej amoralność karierowiczów bratających się z nieludzkim totalitaryzmem dla żądzy sławy i pieniędzy, ale od początku przypisywano mu najniższe pobudki zemsty i zawiści - Mephisto jako pamflet na byłego szwagra i kompana. Myślę, że Klaus do końca sam nie był w stanie przekonać własnego sumienia, że nie chce w Grüngensa jak najbardziej osobiście uderzyć swoją publikacją, z drugiej strony wręcz bezprzykładna kariera prowincjonalnego aktora, który stał się ikoną fascynowała Klausa. Czytając Mephisto wyraźna staje się mieszanka podziwu z antypatią. Właściwie w tym ujęciu Mephisto wiernie swojemu protoplaście autorstwa Goethego nie jest bynajmniej postacią sensu stricte negatywną.
Mephisto Klausa Manna i Mephisto Goethego uosabiają bardzo ludzką naturę z przypisanymi jej ułomnościami, stąd wcale nie wydają się być siłą nadprzyrodzoną. Klaus Mann piętnuje ale jednocześnie usprawiedliwia swojego bohatera jego ludzką naturą. Całość jest ostatecznie krytyczna w swojej wymowie, choć nie tylko wobec Höfgena, co względem całego konformistycznego i nierzadko skorumpowanego środowiska, w którym miał on możliwość zaistnieć. Zarzucano Klausowi Mannowi, że pod przykrywką beletrystyki napisał dość przeciętny i nieobiektywny reportaż. Sławny ojciec też nie miał zbyt wysokiego zdania o powieści syna, być może dlatego, że sam w zupełnie innym wymiarze zajął się motywem faustowskim (Doktor Faustus) i uważał, że Klaus podszedł do tematu zbyt lekko i niefrasobliwie, może bolała go urażona duma, że Klaus zamiast jego książki wnikliwie studiował prace jego najintymniejsego konkurenta; brata Heinricha (Poddany Heinricha Manna był dla Klausa podstawowym dziełem, z którego czerpał motyw układania się z władzą). Dziś, z perspektywy czasu Mephisto posiada jednak wartość uniwersalną i choć nie jest wielkim dziełem to jednak ciągle frapuje czytelnika swoją problematyką. Grüngens - Höfgen to już tylko postaci z przeszłości, tło dla powieści Klausa Manna. Ale w chwili, kiedy autor poraz kolejny - tym razem skutecznie - pozbawiał się życia, Grüngensowi w powojennych Niemczech życie zawodowe znów stawało otworem, on sam zawierał przymierze z kolejnym już systemem politycznym, by ponownie stać sie ulubieńcem publiczności. W tym samym czasie dalsza egzystencja i twórczość Klausa Manna, emigranta, członka armii amerykańskiej, wydawcy literatury na uchodźctwie i głosu politycznego oporu w najlepszym wypadku stała pod znakiem zapytania. Do tego powieść Manna miała za jego życia nigdy nie zostać wydana, jeszcze długo później wyrokiem sądu publikacja Mephista została zabroniona, nomen omen w demokratycznych już Niemczech (zachodnich). Faktem jest, że nie dlatego Klaus odebrał sobie życie. Wiadomo, że już od wczesnej młodości kokietował z myślą o śmierci i samounicestwieniu. Fascynowała go ta możliwość, kilka razy próbował z niej zrobić użytek. Ten aspekt jego osobowości odbiera tragizmu nawet samobójczej śmierci Klausa Manna. I tak w świadomości potomności jego nazwisko pozostanie już tylko wątłym cieniem jasno świecącej gwiazdy ojca, Thomasa Manna.
|
Klaus Mann. Wszystkie trzy zdjęcia pochodzą z albumu Thomas Mann. Ein Leben in Bildern pod redakcją Hansa Wyslinga i Yvonne Schmidlin. |
|
Klaus Mann w Nowym Jorku |
|
Erika Mann w scenicznym stroju pierrota, najbliższa wśród rodzeństwa Klausowi. W młodości łączył ich przede wszystkim teatr. Można spekulować, czy homoseksualizm Klausa nie przyczynił się do tego, że darzył on bardzo silnym uczuciem swoją dość męską w wyglądzie siostrę. |