niedziela, października 28, 2012

Minimalista pośród wielkich czyli krótko o twórczości Istvána Örkénya

Post obiecany – fakt, że zupełnie już dawno temu, ale skoro nikt się nie niecierpliwił…
Örkény to bodajże kwintesencja węgierskiego sposobu postrzegania świata w jego najczystszej a z pewnością już w najkrótszej formie. I choć pewnie nie każdy Węgier powie Wam, że teatr jego imienia przy budapeszteńskim Deak Ferenc tér jest po dzień dzisiejszy dowodem na to, że Örkény był także świetnym dramaturgiem, może rzadko kto wie, że eksperymentował z aspektem wizualnym struktury tekstów (Zabieg ten w dość infantylnej formie stosowano już w nowożytnej poezji użytkowej a w bardziej wyrafinowany stał się wizytówką przedstawicieli tzw. konkretnej poezji połowy ubiegłego wieku.). Za to dosłownie każdy zapytany o Örkénya uraczy Was bez zbędnego tłumaczenia sformułowaniem: Egyperces novellák. I rzeczywiście Jednominutówki to chyba ukochane dziecko Örkénya, jego zupełnie niepowatarzalny wkład w dyskusję nad lteracką formą. Pozwólcie, że Örkény za pomocą mojego tłumaczenia sam Wam wyjaśni:

Załączone nowele są wbrew ich krótkości pełnowartościowymi utworami.
Ich zaletą jest, że człowiek oszczędza czas, ponieważ nie wymagają długiej rozciągniętej na tygodnie czy miesiące uwagi.
Do czasu aż jajko na miękko się nie ugotuje, aż wybrany numer telefonu (jeżeli jest sygnał zajęty) się nie zgłosi, przeczytajmy Jednominutową Nowelę.
Złe samopoczucie, zszargany stan nerwów nie stanowią przeszkody. Możemy czytać je na siedząco czy stojąc, na wietrze czy w deszczu, lub jadąc w zbyt tłocznym autobusie. Większość z nich cieszy też podczas spaceru!
Ważne, abyśmy zwrócili uwagę na nazwę. Autor starał się by były krótkie, nie mógł więc nadać im nic nie mówiących tytułów. Zanim wsiadamy do tramwaju, sprawdzamy numer składu. W tytule noweli zawiera się równie ważna wskazówka.
Oczywiście nie znaczy to, że wystarczy przeczytać sam tylko tytuł. Najpierw tytuł, potem treść: to jedyny prawidłowy sposób użycia.
Uwaga!
Kto czegoś nie zrozumiał, niech ponownie przeczyta wątpliwy tekst. Jeśli potem nadal nie rozumie to błąd zawiera się w samej nowelce.
Nie ma głupich ludzi, tylko złe Jednominutówki!

Jest pośród Jednominutówek Örkény’a wiele zasługujących na uwagę, całe mnóstwo tekstów niezapomnianych i kilka moich własnych ulubionych. Do nich zaliczają się:

Rozmyślania w piwnicy
Piłka wpadła przez rozbite okno sutereny na korytarz.
Jedno z dzieci, jedenastoletnia córka dozorcy, pokuśtykała po nią. Biedna, tramwaj uciął jej nogę i cieszyła się, kiedy mogła podać piłkę innym.
W suterenie roztaczał się półmrok, ale nie uszło jej uwagi, że w kącie coś się poruszyło.
- Kotek!- zawołała w tamtą stronę córka dozorcy –A ty jak się tutaj dostałeś, mój kotku?
Złapała piłkę i pobiegła z nią jak tylko mogła najlepiej.
Stary, brzydki i śmierdzący szczur - jego to właśnie nazwano kotkiem – zdębiał. Tak nie przemówił do niego jeszcze nikt.
Do tej pory tylko się go brzydzili, obrzucali węglem albo przestraszeni uciekali przed nim.
Teraz poraz pierwszy pomyślał, jak wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, gdyby rzeczywiście urodził się kotkiem.
Ba – bo tacy jesteśmy bezsilni! – zaraz też dalej snuł swoje wyobrażenia. A gdyby tak urodził się córką dozorcy z drewnianą nogą?
Ale to było już zbyt piękne. Tego już nawet nie potrafił sobie wyobrazić.

Jest w tym króciutkim utworze tyle prawdy o nas, o względności tego, co nazywamy naszym losem i jest też moje własne wspomnienie tej niezapomnianej lektury, bo właśnie Rozmyślania w piwnicy były pierwszym tekstem Örkénya, który poznałam dzięki mojej lektorce języka węgierskiego, impulsem do zaopatrzenia się w jednym z wielu antykwariatów znajdujących się przy Placu Kalwina we własny tomik Jednominutówek.
I do dziś uśmiecham się na wspomnienie mojej relacji z tego prywatnego literackioego odkrycia, jaką zdałam mojemu drogiemu  (wtedy jeszcze nie-) mężowi. A. szybko wpadł na trop: „Pamiętam! To ta historia, w której niewidomy chłopiec pomylił szczura z psem…” 
Zdumiałam się, ile w tej historii naprawdę mieści się uniwersalizmu.
Myślę, że István Örkény byłby szczęśliwy.

Ps. Bonus na dziś:
Przykład poezji konkretnej wg. Istvána Örkénya: