niedziela, stycznia 13, 2019

Z obrazkami

Może to zupełnie normalny objaw odwyku od grudniowej scenografii pełnej światełek, bombek i innych błyskotek. W styczniu jest po prostu szaro i nijak. Krajobraz za oknem wręcz depresyjny, światło najwyżej elektryczne... Człowiek zwyczajnie łaknie miłych doznań estetycznych. Aktualnie mam dwa, dwie w zasadzie, bo mowa o książkach. Z obrazkami i to dla dorosłych raczej, albo... dla dziecka, które mieszka w dorosłym i drzemie. Dla dojrzałego człowieka, który wiele zdążył przeżyć i zaczyna stawiać sobie pytania o to, jak się porusza w czasie, jak sobie radzi z przemijaniem i dlaczego tak często dopada go głęboka nostalgia za latami dzieciństwa*. -jak ubrała to w słowa Olga Tokarczuk. Jednak, tym razem naprawdę zacznijmy od początku, skoro styczeń...

Na początku było nie tyle słowo, co całe zdanie:

Gdyby ktoś umiał spojrzeć na nas z góry, zobaczyłby, że świat jest pełen ludzi biegających w pośpiechu, spoconych i bardzo zmęczonych, oraz ich spóźnionych, pogubionych dusz.

A potem powstała reszta niewielkiego objętościowo tekstu Olgi Tokarczuk i gdyby na tym się skończyło, napisałabym raczej o Opowiadaniach bizarnych, bo lubię krótkie formy epickie i lubię Tokarczuk w tej wersji. Na szczęście w grę wchodzi także ilustracja, a to, co czyni Zgubioną duszę prawdziwie niepowtarzalną, są obrazy Joanny Concejo. Sama Tokarczuk mówi o nich: skupione, refleksyjne, nieco surrealistyczne... vintage. Od siebie dodam jeszcze: magnetyczne. Jeśli ktoś potrafi narysować tęsknotę, przemijanie, a z drugiej strony także radość powrotu i pozytywną moc wspomnień, jest to Joanna Concejo. Być może jej obrazy działają tak na moją własną, zagubioną, czy też nie duszę, bo wyszłyśmy z tych samych krajobrazów. Ona czerpie z dzieciństwa u dziadków we wsi Sąpolno a ja... no cóż, powiedzmy, że dzieli nas zaledwie kilka znaków diakrytycznych i niewielka odległość czasoprzestrzeni. Joanna Concejo potrafi zamknąć w obrazie wszystko to, co wybudza z uśpienia moje wspomnienia z dzieciństwa. W gruncie rzeczy przecież szczęśliwego, jak każde inne podkolorowane upływem czasu i dystansem dorosłości.  Oglądając Zgubioną duszę można się zatracić w cudownych obrazach, na chwilę naprawdę zatrzymać, nacieszyć oko czymś bezwzględnie pięknym i jeszcze dotrzeć do szczęśliwego końca, który u Joanny Concejo jest afirmacją koloru i bije od niego namacalne wręcz ciepło. Niesamowite doświadczenie.

Pod choinką zaraz obok Zgubionej duszy, leżała cierpliwie podobna formatem i kolorytem książka Adama Jaromira Ostatnie przedstawienie Panny Esterki, niestety ani bajka ani z uspokajającym morałem. Jednak równie frapująca i piękna ze względu na swoją szatę graficzną (projekt Gabrielii Cichowskiej oraz Doroty Nowackiej) książka. Można znów o holokauście, bo i trzeba, o beznadziejności getta, można w nieskończoność pytać o wartość ludzkiego życia i cenę śmierci (i odwrotnie). A jednak Adam Jaromir i Gabriela Cichowska stworzyli coś wręcz niemożliwego, pokazali to co dobre i piękne i ważne w czasie wcale takim odruchom nie sprzyjającym. Osamotniona pelargonia na parapecie okna żydowskiego domu sierot i ciepła czerwień jej kwiatów to kredo: życie jest największym dobrem, niezależnie po krórej stronie muru, czy drutów kolczastych się toczy i dobrze od czasu do czasu to sobie uświadomić. Zrobić coś dla siebie i innych, co wniesie trochę koloru i radości w codzienność. Oczywiście jest to także wspomnienie heroizmu wychowawcy Korczaka, panny Estery i wielu innych im podobnych, których nazwiska i twarze zawieruszyły się w odmętach historii, ale sama książka, jej mozaikowy tekst oraz niesamowita szata graficzna są taką bezwarunkową apoteozą dobra i życia. Podobnie jak Zgubiona dusza, tak i Ostatnie przedstawienie opowiada obrazem, dopowiada i rozwija oszczędny w formie tekst. Naprawdę piękne i głębokie książki do oglądania. Psztyczek w nos wszystkim nam, którzy zawodzą dziś smętnie nad szarym światem za szybą mając równocześnie wszelkie perspektywy na korzystanie z całego jego kolorytu. To tak na dobry początek kolejnego roku...




* Cytaty zaczerpnięte zostały z wywiadu z paniami Tokarczuk i Concejo, który ukazał się w kwartalniku Książki. Magazyn do czytania. Nr 4 (27), grudzień 2017. Miłośnikom pięknych ilustracji Joanny Concejo polecam zaś jej bloga.